wtorek, 21 marca 2017

Korona.

Razem z księżycem, święcę w ciemności
Blaknę lecz widać mnie również za dnia
Chowam się jak gdybym unikała złości
Czekam w cieniu niczym drzewo u pnia
By blaskiem wypalić wam spojrzenie
I chociaż moc moja, słońcu nie równa
Dla czarnej nocy mam ogromne znaczenie
Nie będę dzisiaj, ni trochę małomówna
Słów potok we mnie płynie jak rzeka
Jej wody zlewają się z innymi wodami
Ale płynąc po nich nikt nigdy nie narzeka
Każdy z was powolnie porusza wiosłami
Choć bywam rwąca i kradnę wam dusze
To po burzy przecież zawsze jest tęcza
Kto ze mną płynie, będzie cierpiał katusze
Człowiek, często mnie w tym wyręcza
Podstępów gęste glony lub kłamstw kłody
Ostre kamienie słów, czasami śmierci
Nie wiele potrzeba by wpaść do wody
A wpada ten, kto w łódce życia się wierci
Zapytać wypada jednak kto nią steruje
Anioły z diabłami walczą o władzę istnienia
Każdy z przyjemnością nami pokieruje
Obejmie władanie nad życiem stworzenia
To my toczymy wewnętrzną bitwę
Od nas zależy, która przeważy szala
Narodziny rozpoczęły tą straszną gonitwę
Z dnia na dzień doszczętnie nas to wypala
Krok w prawą lub krok w lewą stronę
Nie ma przecież tutaj niczego pośrodku
Ty zakładasz jednemu z bytów koronę
Pomagasz wejść po zwycięstwa schodku.



Nie jestem za stara na pisanie wierszyków ?

1 komentarz: