poniedziałek, 27 października 2014

Cudzysłów Miłość Cudzysłów

,, The people you've been before that you don't want around anymore 
That push and shove and won't bend to your will 
I'll keep them still. ,, - Elliott Smith/Between The Bars

Myślałam, że nic tak kontrowersyjnego i pobudzającego myśli na lekcji języka polskiego wydarzyć się nie może. Myliłam się. Samo pojawienie się tematu miłości, wzbudza w nas pewnego rodzaju dystans ale i podsyca, bo przecież nie pojawia się on w naszych codziennych rozmowach na korytarzu. Wszystko tak jak powinno być, zapisanie tematu i pada pierwsze pytanie. Co jeśli nie wierzę w miłość? Wydobywa się ono z moich ust. Żałuję, że nie mogę wam pokazać min wszystkich którzy to usłyszeli. Jak to nie wierzysz w miłość, pada jedno zapytanie za drugim. Pozostawiam je bez odpowiedzi. Słucham jak rozkoszują się tematem, który zaserwowała nam polonistka. Bawią, irytują i denerwują mnie słowa które dochodzą do moich uszu. Wszyscy tacy naiwni, tylko jedna jedyna osoba, zdołała połączyć to z cierpieniem i bólem. Pokazać czym naprawdę jest nazywana przez ludzi miłość. Zgadzam się, to nie jest uczucie, to postawa, postawa której nie jestem w stanie nazwać, gdyż słowo pod jakim ją ukryto brzmi za idealnie, za pięknie. Zapyta mnie ktoś czy nigdy nie powiedziałam słów 'Kocham Cię' czy nigdy nie darzyłam człowieka uczuciem silniejszym niż inne. Wyznaję uczucia co dnia, i są one szczere, wypowiadam je żeby pokazać jak wiele znaczy dla mnie dana osoba. Żeby dać jej odczuć kim jest. Nie umiem kochać, kochać znaczy być ideałem, nie zazdrościć, nie krzyczeć, nie sprzeczać się, nie bluźnić, nie robić na złość, nie kłamać. Da się ? Nie. Dlatego słowo miłość, jest mi obce, puste, nic nie znaczące. Wierzę w istnienie czegoś 'większego'. Ale nie umiem tego nazwać. Jeden z uczniów, zbulwersowany rzucił czymś w stylu 'to że zostałaś zraniona[..]', tak, zostałam, nie raz nie dwa i nie ja jedna. Nie pierwsza i nie ostatnia. Czy to wpłynęło na moje myślenie? Przekręciło je o 180 stopni. Lecz nie tylko to. Nie wierzę w miłość, nie wierzę w nią bo nikt nigdy nie potraktował mnie tak jak ona głosi. Zbyt wiele zła w uczuciu czyni go chorobą. Zachorowałam dawno dawno temu, zdrowieje, mam się dobrze. Jestem blisko leku. Na miłość, która nie istnieje.


czwartek, 16 października 2014

Ostatni dzień szesnastolatki.

Co roku nastaje jednocześnie upragniony i znienawidzony październik. Wyczekuję siedemnastego dnia tego miesiąca by godzinę przed jego nastaniem prosić by nigdy nie nastąpił. Deszczowe i zimne jesienne dni przyprawiają mnie o mdłości wypierając na wierzch niechęć. W tym samym momencie jednak zapiera mi dech w piersiach widok natury i wszelkich jej cudów jakie dzieją się w tej porze roku. Sprzeczność, można lubić i nie lubić. Nie trzyma się to kupy. Przez cały rok czekałam na ten jeden dzień, na moją szczęśliwą liczbę, na siedemnaste urodziny. Obawiam się, pragnienie żeby wszystko było idealnie sprawia, że odsuwam je od siebie myślami. Przyjaciele pytali się co bym chciała dostać a przecież odpowiedź na to pytanie jest prosta wręcz banalna. Chciałabym, żeby ze mną byli przez kolejny rok i do końca świata. Żebyśmy wspólnie byli najszczęśliwsi pod słońcem. Nic materialnego nie jest ponad to, nic nie jest ponad nasze relacje. Za chwilę będę mieć siedemnaście lat. Za chwilę zacznie się coś nowego. Chcę żyć, bawić się, czuć, wzbudzać kontrowersje, postawić kropkę nad i, zostawić po sobie ślad, i mieć wokół siebie was.


Cukierki spakowane.