czwartek, 16 października 2014

Ostatni dzień szesnastolatki.

Co roku nastaje jednocześnie upragniony i znienawidzony październik. Wyczekuję siedemnastego dnia tego miesiąca by godzinę przed jego nastaniem prosić by nigdy nie nastąpił. Deszczowe i zimne jesienne dni przyprawiają mnie o mdłości wypierając na wierzch niechęć. W tym samym momencie jednak zapiera mi dech w piersiach widok natury i wszelkich jej cudów jakie dzieją się w tej porze roku. Sprzeczność, można lubić i nie lubić. Nie trzyma się to kupy. Przez cały rok czekałam na ten jeden dzień, na moją szczęśliwą liczbę, na siedemnaste urodziny. Obawiam się, pragnienie żeby wszystko było idealnie sprawia, że odsuwam je od siebie myślami. Przyjaciele pytali się co bym chciała dostać a przecież odpowiedź na to pytanie jest prosta wręcz banalna. Chciałabym, żeby ze mną byli przez kolejny rok i do końca świata. Żebyśmy wspólnie byli najszczęśliwsi pod słońcem. Nic materialnego nie jest ponad to, nic nie jest ponad nasze relacje. Za chwilę będę mieć siedemnaście lat. Za chwilę zacznie się coś nowego. Chcę żyć, bawić się, czuć, wzbudzać kontrowersje, postawić kropkę nad i, zostawić po sobie ślad, i mieć wokół siebie was.


Cukierki spakowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz