czwartek, 19 lutego 2015

Stajemy na głowie.

Czasem trzeba pozwolić sobie na szaleństwo. Stanąć na głowię, zrobić fikołka w przód i przypominać piłeczkę, którą bawiliśmy się w wieku siedmiu lat. Nie musisz skakać z mostu, żeby poczuć przypływ adrenaliny, wystarczy, że skoczysz z łóżka na dywan tak by nie dotknąć podłogi, pamiętaj, że to lawa. Kto powiedział, że w zeszycie trzeba pisać każdego dnia z taką samą starannością. Weź do ręki mój kajet. Wygląda jak morze liter, które fale poprzekrzywiały raz w lewo raz w prawo. Nikt nie zabroni nam trenować żołnierskiej musztry.Po sali rozbrzmiewa rozkaz: kolejno odlicz! Salutowanie to mój znak rozpoznawczy, który wywołuje uśmiech. Nie można do wszystkiego podchodzić poważnie, przecież nie żyjemy w więzieniu. Trzeba czasem, zrobić coś czego nikt się nie spodziewa. Miłego dnia! Mówię wychodząc ze sklepu, w którym zostałam obsłużona przez miłą panią. Pomińmy już wszelkie zasady kultury, o których kompletnie zapomnieliśmy, to nawyk. Idziesz przez stacje, peron 1, tor 1, na torach czeka pociąg do Lublina. Przez okno oczy gapiów, którzy bawią się razem ze mną w obserwację. Uśmiech. Pierwsza reakcja to zdziwienie, potem następuje ośmielenie i odwzajemnienie uśmiechu z podwojoną mocą. Polecam to.
Zadaję wam jako pracę domową zabicie monotonii. Zrób to na co masz ochotę, mamy wolność, wolność słowa i wolność życia. Krzyknij, zaśmiej się na głos. Zapomnij się na moment. Wyrwij się z błędnego koła codzienności.


 Chodzi o to, żeby nigdy nie nabrać rutyny, bo rutyna to koniec.