Stróż ubrany na czarno
Zamiast smutku daje radość
Dziś na nowo było parno
Od bieli na twarzy bladość
Podnieś mnie do góry
Będziemy żyli wiecznie
Lecą blisko Ciebie wichury
Chowaj się koniecznie
Spójrz na mnie kątem oka
Odbicie nieba w niebie
Na palec Twój patrzy sroka
Ja już nie patrzę na Ciebie
Oprę głowę na ramieniu
Zagraj mi pierwsze skrzypce
Blask tracisz w cieniu
Mały chłopiec w rozsypce
Stoisz między tak a nie
Bez wody umierasz powoli
Wybieraj uścisk albo kłótnie
Będzie smacznie jak się posoli
Zacytuj mi jeszcze parę razy
Popraw swoją dziką fryzurę
Mów i mów te wyrazy
Uważaj na istniejącą cenzurę
A sobie szukajcie.
Już odnalazłem, szczęście jest tuż przede mną, obok mnie. Dzieli mnie tylko kilometrowa przepaść, którą sam kopałem przez tyle lat. Na drugim skraju Ona. Czy po to się rodzimy zaledwie raz na nieskończoność, żeby po kilkudziesięciu latach zgasnąć bez choćby przytulenia tej drugiej osoby? Nie popełnię błędu Orfeusza. Pozdrawiam, Suisse
OdpowiedzUsuń:)!
Usuń