sobota, 19 lipca 2014

Kłótnia.

Nie raz nie dwa kłóciliśmy się z naszymi rodzicami, rodzeństwem i z przyjaciółmi. Lecz w dwóch pierwszych przypadkach mamy świadomość, że to tylko na chwilę, że miłość jaką ma w sobie rodzina niweluje każde potknięcie słowne. A co jeśli sprzeczka dotyczy człowieka który jest dla nas przyjacielem, nie ma między nami więzi krwi, jest tylko stworzona przez nas lina którą wbrew wszystkiemu w każdej chwili możemy przeciąć. Proces kłótni wygląda tu zupełnie inaczej. U mnie wygląda to inaczej. Nie przepadam za starciami słownymi bo prawda jest taka, że zazwyczaj je przegrywam a nikt z nas nie lubi porażek. Moja słabość sprawia, że unikam ich a jeśli już się w nie wplączę to jak najszybciej próbuję się z nich wyplątać, nie brnę w swoje bo męczy mnie to. Każdą nawet najmniejszą kłótnię przeżywam jak apokalipsę, której towarzyszy smutek, bo przecież nie zawsze kończą się one dobrze. Pokłóciłam się z kimś, z powodu własnej niewiedzy i trochę żałuję że poniosły mnie tak emocje, bo teraz gnębi mnie świadomość, że to właśnie z mojej winy wyniknęła dana sytuacja. Wiecie, jeśli jesteście z kimś pokłóceni rozwiążcie to jak najszybciej, nie ma sensu się dąsać i trzymać człowieka w niepewności. Jednych to dzieli, innych zbliża, dziś błagam by ta okazała się tą drugą. I to prawda, że dopiero po sprzeczce uświadamiamy sobie jak bardzo ktoś jest dla nas ważny, i jak bardzo potrzebny co dnia .Przepraszam.


Baw się dobrze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz