piątek, 21 grudnia 2012

Once upon a time...


Koniec świata okazał się jednak szczęśliwym. Ja nadal nie wierzę, że tak spanikowałam. To do mnie nie podobne. Jeśli to czytasz, to informuję cię, że byłam, jestem i będę w szoku. Pozytywnym. Trochę zabawnie się zachowałam pod koniec. To znowu było zaskoczenie.  Musisz mi wybaczyć. 
I cieszę się, że to właśnie ten uśmiech. Oby było go jak najwięcej. Pamiętaj. 

Pewnego razu, kiedy słońce wzeszło, ciemność zniknęła, otworzyły się niebieskie oczy. Promienie zapowiedziały, nowy dzień. Lepszy. Kończyny odmówiły posłuszeństwa. Więc nie mam wyboru, zamykam znów oczy, i zasypiam. I tak mija dzień. Lepszy. Kolejny dzień. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz