sobota, 18 stycznia 2014

Problemy.

Dzisiaj chyba po raz pierwszy wrzucam wszystkich do jednego worka, worka z problemami. Bo przecież każdy je ma, mniejsze czy większe, te jednodniowe i te które ciągną się latami. O jednych zapominamy na zawsze a drugie co dnia dają o sobie znać. Większość z nich męczy naszą głowę, ale są też takie na które wzruszamy ramionami wysyłając je w czeluść obojętności. Dlaczego stawiamy je na pierwszym miejscu, odpychając ręką spokój i szczęście. Nie jesteśmy słabi, jesteśmy głupi. Wyciągamy na wierzch syf, i płaczemy nad nim. Sami sobie szkodzimy. Znam ludzi, którzy na problemy machają ręką, i szczęściem wypełniają swoje życie. Wystarczy brać z nich przykład, nauczyć się nie stwarzać sobie problemów a gdy powstaną usypiać je zastrzykiem radości. Mogę sobie pisać i gdybać. Wielu z was przeczyta i zapomni. Czasem jednak warto zrobić to nawet dla jednego człowieka, który zmieni swoje istnienie na lepsze. Tak jak nauczyciel na lekcji, mówi do wszystkich a do kogo dotrze jego wiedza zależy już tylko od ludzi.


Wyjeżdżam, problemy zostawiam daleko za sobą.

7 komentarzy:

  1. gdzie wyjeżdzasz ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wg mnie problemy to kolejna abstrakcja, to sytuacje, ktróre pozwalają nam poznać siebie, ludzi dookoła, stać się kimś lepszym albo coś schrzanić, zeby potem móc naprawić ;)

    / Rosie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię bólu. Jest zbędny, a problemy = ból. Nie sądzisz ?

      Usuń
  3. Nie do konca :)

    Zauwaz ze sama sytuacja nie jest bolem. Fakt jest faktem cos sie stalo, a ty decydujesz czy zinterpretujesz to w negatywny sposob ktory podkarmisz myslami, w ktore uwierzysz. Kiedy uwierzysz w te mysli jak jest zle, jaka jestes biedna itp to pojawia sie emocja, dokarmiajac ja kolejnymi myslami staje sie ona wieksza.

    Przez to problemu nie mozesz tak szybko rozwiazac, bo jestes emocja w tym momencie. Jasne, czasami jest ten bol bo sytuacja szczegolnie nas dotyka, jednak nie utorzsamiajac sie z nim duzo szybciej rozwiarzemy problem, duzo z niego wyniesiemy i juz :)

    I jeszcze jedno, problem to nigdy nie jest koniec. To poczatek :)
    Nie mowie tego bo nie znam zycia, w moim zyciu bylo tyle problemow, tyle sytuacji ktore moglam uznac za koniec, ze juz teraz to wiem ;)

    Rosie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że znasz życie, szanuję twoje słowa bo wiem, że oparte są na własnych doświadczeniach. Wszystko zależy o jakiej sytuacji mówimy. Problem to nie jest koniec, ale czasem to początek końca. Tak myślę :)

      Usuń
    2. Dziekuje ci za to :)
      Wiesz co mysle ze masz racje, zalezy o jakiej sytuacji mowimy.
      Nie :) Nic nie jest koncem. Koniec mieszkania w domu? Nowy rozdzial w zyciu, nowe przygody i przedsiewziecia, utrata pracy, nowa sciezka kariery, kolejny etap, koniec zwiazku, obietnica nadejscia kogos nowego.

      Nawet smierc nie jest koncem, i mowie to ja ;), dla ludzi ktorzy nie wierza w zycie posmiertne tak, ale dla mnie, to poczatek czegos nieznanego, tak jest ze wszystkim. Kazda sytuacja to poczatek czegos nowego. Choc moze nam sie wydawac ze aktualnie znajdujemy sie w czarnej dziurze, to minie, nadejdzie kolejny etap. :)

      Usuń