wtorek, 24 września 2013

Kąt.

Bierzesz zakurzony instrument i na nowo odkrywasz jego cudowne kojące działanie. Zapomniana, stojąca wiecznie w kącie, zapomniała jak to jest żyć. Chciałbym umieć wybrzdąkać na niej wszystkie myśli, ale już zapomniałam jak chwytać za struny. Wydobywają się pojedyncze dźwięki. Tęskniłam. Wiem, że za chwilę odłożę ją z powrotem i znowu stanie się niewidzialna. To nie jest moja 'piosenka', ona brzmi zupełnie inaczej. Niektóre sprawy, rzeczy odkładamy i powracamy do nich co jakiś czas. Tutaj wszystko działało na tej samej zasadzie, ale starsza koleżanko masz rację. Trzeba iść do przodu i przestać żyć nierealnymi marzeniami. Zostawiam Cię w kącie, oby ktoś o Ciebie zadbał. 


Koniec. Znikam. To chyba dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz